Użytkownik:Amoniak/Czarnobyl. Jak to było/Przedsłowie
Przedsłowie[edytuj | edytuj kod]
Awaria 26 kwietnia 1986 roku w Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej pod względem złożoności i długotrwałości skutków jest największą i najcięższą katastrofą z wykorzystaniem energii atomowej w historii świata .
Duże ilości aktywnych substancji promieniotwórczych zostały wyrzucone do atmosfery, a następnie opadły tworząc głównie trzy „kleksy” na terenach Białorusi, Ukrainy i zachodnich obwodach Rosji. Ogólna powierzchnia skażonych terenów (cezem-137 – więcej niż 1Ci/km2) to prawie 130 tysięcy km2. Strefa promieniotwórczego skażenia po czarnobylskiej katastrofie formowała się zależnie od rodzaju opadu z uszkodzonego reaktora oraz warunków meteorologicznych. W ciągu intensywnych opadów (26 kwietnia – 5 maja 1986 roku) w strumieniach deszczu zmieszały się wszelkie rodzaje promieniotwórczych nuklidów różnej mocy i typu, wypłukanych z rdzenia. Promieniotwórcze chmury w pierwszych trzech dniach zanosiły izotopy zgodnie z warunkami pogodowymi – nad Republikę Białorusi. Po 30. kwietnia wiatr zmienił kierunek na południowy i wschodni. Strumienie skażonych mas zawierające w sobie radioaktywne pierwiastki odciskały piętno na terenach, przez które przeszły. Najlżejsze elementy i gazy dostały się do górnych warstw atmosfery. Dzięki temu, opady te osiadły nawet rok po katastrofie, niejednokrotnie okrążając kulę ziemską, skutecznie zatruwając całą północną półkulę. Cięższe aerozole rozlokowały się w przygruntowej warstwie powietrza, skąd opadły na ziemię w różnych odstępach czasu.
W ciągu pierwszego poawaryjnego okresu (kwiecień-maj 1986) sytuacja radiacyjna określała się w zasadzie przez krótkożywotne izotopy i jod-131. Po rozpadzie krótko- i średnio-żywotnych izotopów najwięcej w środowisku znalazło się cząstek cezu-137, strontu-90 i plutonu.
Dla Białorusi skutki skażenia okazały się najcięższe. Tu promieniowanie skaziło 23% terytorium, na którym mieściło się 3678 osad ludzkich, czyli 20% ludności Republiki Białorusi. Powierzchnia ogólna z gęstością ponad 1 Ci/km2 zanieczyszczenia cezem-137 objęło 3,2% europejskiego terytorium byłego ZSRR, a więcej niż 0,2 Ci/km2 – 23%. Zanieczyszczenie cezem w Federacji Rosyjskiej, które wynosi ponad 1 Ci/km2 objęło terytoria 19 obwodów. Najbardziej skażone okazały się okolice miast Brańsk, Tuła, Kaługa, Riazań i Penza. Na skażonych terenach w Rosji mieszka blisko 2,3 mln osób.
Dziś, 15 lat po katastrofie (fragment pisany w 2001 – przyp. red.) nie znamy jednoznacznej odpowiedzi na pytanie – kto lub co jest winny katastrofie czarnobylskiej. Fachowcy mają różne zdania. Tak, na przykład, akademik L.A. Ilin w swojej książce „Realia i mity Czarnobyla” (str. 79) analizując cały łańcuch wydarzeń i czynników, które doprowadziły do katastrofy, wnioskuje, iż główna przyczyną awarii były wady konstrukcyjne reaktora typu RBMK, a zwłaszcza tzw. „dodatni parowy współczynnik reaktywności”.
Dla przyszłych pokoleń szczególną wartość będą miały zeznania osoby, która była tej feralnej nocy w elektrowni, czynnego uczestnika wypadku. Dlatego wydawnictwo „Научтехлитиздат” proponuje czytelnikom książkę autorstwa zastępcy głównego inżyniera, A.S. Diatłowa. Spodziewamy się, iż książka udzieli wszystkim czytelnikom wyczerpujących odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
W.W. Łomakin Zastępca dyrektora |
T.G. Samcharadze Redaktor Naczelny czasopisma |
Drodzy Czytelnicy![edytuj | edytuj kod]
Polecamy Wam książkę, której autorem jest inżynier, bezpośredni uczestnik wydarzeń, które spowodowały największą katastrofę technologiczną – awarię czwartego reaktora w CzAES.
Proponowana książka pomoże zarówno czytelnikom o ukształtowanym poglądzie, jak i zajmującym neutralne stanowisko, skorygować lub utwierdzić się w ich opinii o przyczynach katastrofy i oskarżeniach w stosunku do personelu CzAES, który został okrzyknięty jedynym sprawcą awarii. Zwracamy się do Was, Drodzy Czytelnicy, abyście się uzbroili w wytrwałość i nie odłożyli tej książki na półkę, kierując się tylko tym, że interesuje Was inna branża i nie macie dostatecznej wiedzy o eksploatacji energii atomowej. Chodzi o ważniejszy, moralny czynnik oceny tego wydarzenia, imię i godność ludzi, wolą losu złączonych tym wydarzeniem. Wiele bezpośrednich świadków owych zdarzeń już z nami nie ma. Ale dla pozostałych świadków będących na tym świecie do dnia dzisiejszego, dla bliskich zmarłych, dla zespołu CzAES osąd społeczeństwa jest nieobojętny.
Dziś niemożliwe jest ocenić miarę krzywd, wyrządzonej personelowi całej gałęzi energetyki jądrowej faktem oficjalnego ogłoszenia załogi i kierownictwa CzAES jedynym sprawcą katastrofy. Pozostał „za kadrem” fakt, że ci sami ludzie nie rozbiegli się ratując swe życie, ale pozostali na swych roboczych miejscach, czyniąc wszystko co możliwe i niemożliwe by zmniejszyć skutki awarii. Tenże personel przeprowadził gruntowny remont systemów bezpieczeństwa i naprawił usterki, które stały się przyczynami katastrofy, a potem eksploatował reaktory, aż do ich wygaszenia (przyp. red. – mające miejsce w 2000 roku). Krzywda istnienia „surowej oficjalnej opinii” działań atomistów polega na lekceważeniu podjętych przez nich decyzji – ratować swoje życie czy stawić czoła wyzwaniu, pozostać na swoim stanowisku i walczyć z narażeniem życia. I na końcu mieć przez całe życie wypominany „grzech ciężki”.
Los pozwolił mi pracować pod przewodnictwem Anatolija Stiepanowicza Diatłowa, i na okrętowym zakładzie w Komsomołsku na Amurze, i w CzAES. Z przyjemnością wspominam ten czas, czas wspólnej pracy. Nie warto go teraz charakteryzować… Czytając tę książkę, zobaczycie Państwo, wspaniałość jego charakteru i nieprzeciętne męstwo tego Człowieka!
I dziś w CzAES pracują ludzie, którzy poszli śladami „szkoły Diatłowa” i z uszanowaniem o tym pamiętajmy.
13 grudnia 1995 roku A.S. Diatłow zmarł, a 15 grudnia 2000 roku przedterminowo, decyzją rządu Ukrainy, wstrzymano eksploatację trzeciego, ostatniego z wciąż używanych bloków. W prasie i telewizji było hucznie z powodu tego wydarzenia. Jednak nie było to święto ludzi obsługujących reaktory. Kolejna zmiana w elektrowni na znak protestu założyła żałobne manszety. Historia jeszcze raz musi być osądzona, sprawiedliwie i bezstronnie. Historia i działania tamtych ludzi.
Więc, cóż robi dzisiaj personel CzAES?! Niezwykła cisza w sali turbinowej, chłodnie i pusto w centralce. Pracownicy starają się znaleźć swoje miejsce w świetle przepisu OPB-88 – „Końcowy etap eksploatacji elektrowni atomowej to wygaszanie użytkowania…”
Drogi Czytelniku, kończąc tę mowę, pragnę wyrazić jeszcze jedną rzecz. W jednym z reportaży głównej stacji telewizyjnej, poświęconej usuwaniu z użytkowania CzAES znów zabrzmiała „oficjalna wersja”. Właśnie to zmusiło mnie do chwycenia za pióro. Nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale wiem, że „oficjalna wersja” musi się pogrążyć!
Nie ma wątpliwości, że leżąca przed Wami książka jest ciężkim kamieniem na pseudonaukowej gromadzie nibyfaktów i faktów, kłamstwa i niesprawiedliwości, zbudowanej obok ślepych naukowców i państwowych resortów. Właśnie ta „budowla” swoim jestestwem obciążała całkowitą winą personel i dowodzących CzAES. Zwalała całą winę na autora książki, na inżynierów, co odważyli się mieć własne zdanie, inne od zdania doktorów, akademików, co dbają o dobre imię swojego munduru.
Oczekiwanie, że zostanie wniesiona prośba o ponowne rozpatrzenie do generalnego prokuratora Rosji i Ukrainy jest złudne. Nie dziś, nie tutaj. Ale może w szeregach Rosyjskiej i Ukraińskiej Akademii Nauk znaleźliby się ludzie, którzy stawiliby czoła przeszłości – do tego nie potrzeba drogich i fundamentalnych badań. Jednak, nikt nie chce patrzeć wstecz i ujrzeć inżynieryjny kunszt oraz tragiczny zbieg okoliczności. A może też coś innego… Jednak nie ma wątpliwości, że na to nurtujące pytanie powinna być odpowiedź, pozwalająca w końcu odłożyć tę sprawę do szuflady historii. Chciałoby się zobaczyć taki dokument za życia. Nie będę gubił nadziei!
Inżynier Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej
W.A. Czugonow