Proces Czarnobylski

Z Czarnobyl Wiki
To jest nie tylko zatwierdzona wersja strony, ale również ostatnia jej wersja.
Skocz do: nawigacja, szukaj
Od lewej: dyrektor elektrowni Wiktor Briuchanow, jego zastępca ds. bloków 3 i 4 Anatolij Diatłow oraz naczelny inżynier Nikołaj Fomin podczas ogłoszenia wyroków skazujących.
Główni oskarżeni: Wiktor Briuchanow, Anatolij Diatłow oraz Nikołaj Fomin na ławie oskarżonych podczas trwania procesu.
Sala sądowa
Były dyrektor elektrowni Wiktor Briuchanow w czasie procesu
Oskarżeni chwilę przed ogłoszeniem wyroku sądu.
Oskarżeni chwilę po ogłoszeniu wyroków skazujących

Proces Czarnobylski – sądowe postępowanie karne prowadzone od 7 do 29 lipca 1987 roku przeciwko osobom uznanym za odpowiedzialnych za awarię bloku IV Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej 26 kwietnia 1986 roku. Toczone przed Sądem Najwyższym ZSRR w Czarnobylu.

Geneza[edytuj | edytuj kod]

Cztery miesiące po wypadku, Komisja Rządowa powołana w celu zbadania jej przyczyn opublikowała raport będący sprawozdaniem ilustrującym przebieg oraz pośrednie i bezpośrednie przyczyny awarii. 20 sierpnia 1986, 370-stronicowy raport został publicznie przedstawiony na konferencji zorganizowanej przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA). Trwający ponad pięć godzin referat został przyjęty przez zgromadzonych owacjami na stojąco. Zarówno treść referatu, jak i otwartość informacji ze strony radzieckiej wzbudziły duże zainteresowanie 500-osobowego gremium słuchaczy i zyskały aprobatę ekspertów MAEA. Treść raportu przedstawiła (jak się wtedy wydawało) logiczną sekwencję zdarzeń, które doprowadziły do katastrofy. Również zachodnie media były pod wrażeniem, jak się początkowo wydawało, rzetelnością i wiarygodnością samego raportu. Tytuł jednej z wiedeńskich gazet głosił: „Nareszcie radzieccy uczeni mówią prawdę”.

Treść raportu uwiarygodniała również sama osoba referenta, wybitnego uczonego, wicedyrektora Instytutu Energii Atomowej Akademii Nauk ZSRR im. I. W. Kurczatowa, akademika Walerego Legasowa. Mimo iż z wykształcenia był chemikiem, to jak dotąd nie zajmował się on w żadnym stopniu reaktorami typu RBMK, a włączenie jego osoby w skład państwowej komisji ds. zbadania katastrofy wynikało z jego międzynarodowego autorytetu i wcześniejszego trzymiesięcznego uczestnictwa w akcji likwidacyjnej.

Zarzuty[edytuj | edytuj kod]

Sąd postanowił wszcząć osobne postępowanie w odniesieniu do osób odpowiedzialnych za projekt reaktora, jednakże do przedstawienia zarzutów jak i samego procesu nigdy nie doszło. Władze radzieckie nie były zainteresowane rozszerzaniem śledztwa, gdyż wyświetlanie technicznych przyczyn awarii mogło się przyczynić do dyskredytacji sowieckiej atomowej energetyki.

Oskarżeni[edytuj | edytuj kod]

W stan oskarżenia zostało postawionych sześć osób:

W stan oskarżenia nie zostali postawieni: naczelnik zmiany bloku Aleksander Akimow, starszy operator reaktora Leonid Toptunow oraz naczelnik wydziału reaktora Walerij Pierewaczenko. Gdyż wszyscy trzej zmarli: Akimow - 11 maja, Toptunow - 13 maja a Pierewaczenko - 13 czerwca w Szpitalu klinicznym nr 6 w Moskwie w wyniku ostrej choroby popromiennej. Tuż przed procesem żony tragicznie zmarłych otrzymały listowne zawiadomienie, że w zaistniałych okolicznościach postępowanie sądowe przeciw ich mężom zostaje umorzone na mocy artykułu 6 paragrafu 8 kryminalno-procesowego kodeksu ZSRR 28 listopada 1986[1].

Proces[edytuj | edytuj kod]

Początkowo zakładano, że proces odbędzie się w marcu 1987 roku, ale w wyniku próby samobójczej jednego z oskarżonych, naczelnego inżyniera Nikołaja Fomina, termin przesunięto o kilka miesięcy[2]. Pierwotnie zakładano, że proces będzie odbywał się w Moskwie, ale dla dodania większej dramaturgii całemu procesowi i dla jego rozgłosu postanowiono, że proces odbędzie się w Czarnobylu. Główną ulicę miasta (ul. Radziecką), prowadzącą do odremontowanego na tę okazję Domu Kultury, przegrodzono barierkami, zwiększono liczbę patroli milicyjnych. Nawierzchnię dróg prowadzących do Domu Kultury zerwano i wyłożono nową, ponieważ, jak twierdzono, była zanieczyszczona. Co kilka godzin ulice były myte przez polewaczki. Osobom dopuszczonym do procesu zalecono ograniczyć przebywanie na świeżym powietrzu do minimum, nie chodzić po poboczach dróg, nie palić na zewnątrz. Przed wejściem do Domu Kultury umieszczono zbiornik na wodę, aby można było umyć buty. Dawna sala została przekształcona w salę konferencyjną — zamknęli scenę tylko grubą zasłoną i przesunęli krzesła.

Aby można było pracować jako dziennikarz, konieczne było uzyskanie przepustki, a korespondenci zagraniczni musieli mieć akredytację w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Na rozprawę dopuszczono 23 radzieckich korespondentów i 15 zagranicznych (z Japonii, Jugosławii, Węgier, Polski, Szwecji, Finlandii, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, z francuskiej agencji AFP oraz brytyjskiej BBC). W oddzielnej sali znajdowało się centrum prasowe, w którym korespondenci mogli zadawać pytania dotyczące specyfiki ukraińskiego kodeksu karnego i kodeksu postępowania karnego lub poprosić o przetłumaczenie niektórych szczegółów.

Anatolij Kowalenko, zastępca dyrektora elektrowni:
Wszyscy zagraniczni korespondenci zostali podzieleni na grupy dwu- lub trzyosobowe. Każdej z grup przydzielono eskortę w postaci pracownika nowo utworzonego wydziału informacji i stosunków międzynarodowych, którym kierowałem.
Nie było problemów z międzynarodową komunikacją telefoniczną. 7 lipca korespondent BBC był w stanie przekazać wiadomości o rozpoczęciu procesu godzinę po otwarciu. W tym samym czasie na przykład agencja informacyjna TASS przekazała informacje o wyroku z 29 lipca dopiero po trzech dniach — 1 sierpnia.

Zostali dopuszczeni wyłącznie na dwie sesje: otwarcia (wysłuchanie aktu oskarżenia) i zamknięcia (mowy końcowe i wyroki). Wśród zagranicznych korespondentów znalazł się również jedyny polski dziennikarz, późniejszy autor książki "Czernobyl. Od katastrofy do procesu" — Waldemar Siwiński[3]. Okoliczności i przebieg wypadków były omawiane na zamkniętych dla dziennikarzy sesjach roboczych trwających zwykle od godziny 11 do 19[4]. Łącznie przesłuchano 40 świadków, 9 ofiar i 2 rannych[5].

Na łamach gazety „Prawda” z 1 sierpnia 1987 można było przeczytać:
Quote-alpha.png
Poważną nauką, srogim ostrzeżeniem przed mazgajstwem, niezdyscyplinowaniem, nieodpowiedzialnym wykonywaniem służbowych obowiązków, stał się wyrok na winnych awarii elektrowni czarnobylskiej. Przesłuchano dziesiątki świadków i ofiar, zanalizowano materiały śledztwa, wyniki pracy komisji państwowej, wnioski ekspertów i specjalistów. Wszystko to pozwoliło jeszcze raz się przekonać o właściwych przyczynach awarii, odtworzyć prawdziwy obraz zdarzenia, niezbicie udowodnić winę podsądnych

Wśród publiczności znaleźli się między innymi rodziny ofiar awarii, jak również obecni pracownicy elektrowni. Na przykład Nikołaj Karpan, zastępca naczelnik laboratorium jądrowo-fizycznego, przybył do sądu w wolnym czasie i szczegółowo opisał wydarzenia, a później opublikował swoje notatki w książce „Czarnobyl. Zemsta pokojowego atomu”. Zgodnie z wspomnieniami uczestników procesu i publiczności około 200 osób zebrało się na każde spotkanie w sali.

Znaczenie spotkania na miejscu w strefie wykluczenia zostało wyjaśnione zagranicznym dziennikarzom w centrum prasowym w celu przestrzegania zasady jurysdykcji terytorialnej — proces powinien odbywać się w miejscu przestępstwa. Sędziowie odwiedzili nawet samą stację, „aby lepiej wyobrazić sobie sytuację”,jak powiedział szef działu informacji, wovalenko. Przewodniczący Sądu Najwyższego ZSRR, Raymond Brize, który przewodniczył (rok później rozważał kolejną głośną sprawę — pogrom Sumgait w Azerbejdżanie). Uczestniczyli w nim także świeccy asesorzy Konstantin Amosow i Aleksander Zasławski oraz asesor rezerwowy Tatiana Galka.

Prokuratura stanowa reprezentowana była przez Radcę Sprawiedliwości II klasy Jurija Szadrina, starszego asystenta prokuratora generalnego ZSRR i szefa Urzędu ds. Nadzoru nad Sprawami Karnymi w Sądzie. 

Tuż przed rozpoczęciem posiedzenia wszyscy zostali sprawdzeni pod kątem radioaktywności. Przewodniczącym składu sędziowskiego został wiceprzewodniczący Radzieckiego Sądu Najwyższego sędzia Raimond Brize. 7 lipca, w dniu rozpoczęcia procesu, sąd wysłuchał obszernego raportu rządowej komisji śledczej powołanej do zbadania przyczyn awarii. W raporcie zawarto m. in. fakt, że Diatłow oraz Fomin działali bez wymaganego upoważnienia, aby przeprowadzić eksperyment w bloku IV. W raporcie opisano również system grafitowych prętów sterujących jako nieodpowiedni.

Wśród powołanych w czasie trwania procesu w charakterze eksperta znalazł się m. in. W. A. Żilcow, który po latach tak komentował sam proces:

Quote-alpha.png
Tak jak ja rozumiałem, jak rozumiała większość mych kolegów, gra toczyła się do jednej bramki: udowodnić w sposób niepodważalny winę personelu eksploatacyjnego, i jak widać z wyroku, udało się to w pełni. Twierdzę, iż właściwi winowajcy, twórcy apokalipsy, uniknęli kary. Na ławie oskarżonych znaleźli się szeregowi wykonawcy, którzy wywołali awarię nieświadomie.

Oskarżonym zarzucano m. in. to, że nie powiadomiono o awarii pracowników kolejnej zmiany, która zaczynała pracę od 6:00, a także opóźnione podjęcie decyzji o ewakuacji miasta. Ponadto sam Diatłow został oskarżony o to, że zdając sobie sprawę z zagrożenia, wysłał swoich czterech podwładnych nie informując ich o niebezpieczeństwie.

N. A. Steinberg, były pracownik elektrowni i uczestnik akcji likwidacji awarii, późniejszy zastępca przewodniczącego Państwowego Komitetu ZSSR ds. Nadzoru nad Bezpieczeństwem Prac w Przemyśle i Energetyce Jądrowej (obecnie szef dozoru nad bezpieczeństwem jądrowym Ukrainy), tak wspominał proces:

Quote-alpha.png
Miało się wrażenie, iż proces odbywał się w pośpiechu, wielu spraw nie udało się wyjaśnić. Do dziś nie rozumiem, po co zostałem powołany na świadka. Przesłuchanie trwało nie więcej niż 10-15 minut. Szczegółowo odpowiedzieć na pytania i zadać je oskarżonym, członkom komisji, ekspertom – nie udało się . Teraz, gdy opublikowane zostały wyniki naszych i zagranicznych prac badawczych, stało się całkowicie jasne, iż nie same błędy obsługi doprowadziły do katastrofalnych skutków. Myślę, iż właściwiej by było przeprowadzić śledztwo dodatkowe. Prawda i sprawiedliwość powinny być przywrócone

Obrona oskarżonych[edytuj | edytuj kod]

  • Wiktor Briuchanow

Na zarzut dlaczego program testu nie został uzgodniony z projektantami reaktora lub z Gosatomeniergonadzorem, dyrektor elektrowni oświadczył, że nie został powiadomiony o jakichkolwiek testach w czwartej jednostce energetycznej. Powiedział: „Wiedziałem, że reaktor przejdzie w stan konserwacji. Nie wiedziałem jednak o żadnym programie testowym, nie widziałem o tym” Można oczywiście założyć, że Briuchanow po prostu nie chciał brać na siebie odpowiedzialności za przeprowadzenie testu, ale jest całkiem możliwe, że personel elektrowni, pod kierunkiem naczelnego inżyniera Fomina, nie przywiązywali większej wagi do eksperymentu i dlatego nie uważali za konieczne poinformować o tym dyrektora. Drugie założenie potwierdza również fakt, że na terenie elektrowni nie podjęto żadnych dodatkowych środków bezpieczeństwa w związku z testem.

Wiktor Briuchanow został przez świadków scharakteryzowany jako dobry zarządca, osoba odpowiedzialna ale przy tym pracoholik, który poświęcał całą swoją energię, wiedzę i doświadczenie na pracę. Dwie ostatnie cechy były jego problemem, nie był specjalistą w dziedzinie energii jądrowej w związku z tym nie miał z tym sektorem energetyki żadnego doświadczenia. Zanim objął stanowisko dyrektora elektrowni, pracował w elektrowniach cieplnych. Podczas rozprawy, na pytanie o charakterystykę reaktora otwarcie przyznał: „Nie jestem fizykiem. Nie mogłem tego wiedzieć„. Szczerze wierzył, że najpoważniejszym wypadkiem w elektrowni może być „pęknięcie rurociągu”.

  • Nikołaj Fomin

Naczelny inżynier elektrowni próbował bronić się w podobny sposób:„... Nigdzie nie opisano możliwości wystąpienia tego rodzaju wypadku, nigdzie nie ma na ten temat śladu. Nie jestem specjalistą od energetyki jądrowej.”

  • Boris Rogożkin

W podobnym duchu były słowa naczelnika zmiany V. zmiany: „Nigdy nie wyobrażałem sobie, że gwałtowny wzrost mocy reaktora może w konsekwencji doprowadzić do wybuchu. Żaden z podręczników nie przewidywał ewentualności, że nasze reaktory mogłyby wybuchnąć.

Powyższe relacje jasno wskazują że w kadrze zarządzającej elektrownią pracowali ludzie nie będący specjalistami w energetyce jądrowej.

Skład orzekający[6][edytuj | edytuj kod]

  • Rajmond Brizie – przewodniczący składu sędziowskiego, członek Sądu Najwyższego ZSRR
  • Konstantin Amosow – ławnik ludowy
  • Aleksandr Zasławski – ławnik ludowy
  • T. Gałka – ławnik rezerwowy
  • Jurij Szadrin – prokurator, państwowy radca sprawiedliwości 2. klasy, asystent Prokuratora Generalnego ZSRR

Eksperci[6][edytuj | edytuj kod]

Skład ekspertów został wyznaczony uchwałą szefa grupy śledczej:

  • W. W. Dołgow – naczelnik laboratorium Moskiewskiego Instytutu Finansowo-Ekonomicznego (MFEI)
  • W. N. Kruszelnicki – naczelnik II zarządu GAEN ZSRR
  • Ł. I. Martynowczenko – naczelnik inspekcji okręgu południowego Kurskiej Elektrowni Jądrowej
  • J.W. Minajew – naczelnik Głównej Dyrekcja Ekspertyz Państwowych ZSRR (Gławgosekspiertiza Gosstroja SSSR)

Wyrok[edytuj | edytuj kod]

29 lipca 1987 roku po trwającym blisko 22 dni (18 roboczych) postępowaniu sądowym, przesłuchaniu 40 świadków[4] Kolegium Sądu Najwyższego ZSRR ds. karnych uznało winnymi katastrofy i skazało:

  • Wiktora Briuchanowa, dyrektora elektrowni, na 10 lat pozbawienia wolności[7].
    • 10 lat pozbawienia wolności z mocy artykułu 220 UKK i 5 lat pozbawienia wolności z mocy artykułu 165 UKK. Zgodnie z obowiązującym w ZSRR ustawodawstwem, które nie uznaje sumowania kar, łączna kara, na którą został skazany wyniosła 10 lat.
  • Nikołaja Fomina, naczelnego inżyniera, na 10 lat pozbawienia wolności[7].
    • 10 lat pozbawienia wolności z mocy artykułu 220 UKK
  • Anatolija Diatłowa, zastępcy naczelnego inżyniera ds. bloków III i IV, na 10 lat pozbawienia wolności[7].
    • 10 lat pozbawienia wolności z mocy artykułu 220 UKK
  • Borisa Rogożkina, naczelnika V zmiany, na 5 lat pozbawienia wolności.[7]
    • 5 lat pozbawienia wolności z artykułu 220 UKK oraz 2 lata z artykułu 167 UKK. Zgodnie z obowiązującym w ZSRR ustawodawstwem, które nie uznaje sumowania kar, łączna kara, na którą został skazany wyniosła 5 lat.
  • Aleksandera Kowalenke, naczelnika drugiego działu reaktorowego, na 3 lata pozbawienia wolności[7]
    • 3 lata pozbawienia wolności z mocy artykułu 220 UKK
  • Jurija Łauszkina, inspektora Państwowego Dozoru Jądrowego, na 2 lata pozbawienia wolności[7]
    • 2 lata pozbawienia wolności z mocy artykułu 167 UKK

Na mocy artykułu 44 UKK wszystkich oskarżonych pozbawiono prawa do apelacji. Wszyscy skazani zostali obciążeni kosztami sądowymi w wysokości 247 rubli i 17 kopiejek. Oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych im czynów przestępczych.. Wiktor Briuchanow podczas procesu nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale wziął na siebie częściową odpowiedzialność za awarię twierdząc, że nie jest winny zarzucanego mu naruszenia zasad bezpieczeństwa, a jedynie niedopełniania swoich obowiązków jako dyrektora elektrowni. Nikołaj Fomin podczas procesu również nie przyznał się do winy, ale wziął na siebie częściową odpowiedzialność za awarię. Mimo że, jak podkreślił, w czasie przeprowadzenia testu wraz z Wiktorem Briuchanowem przebywał w swoim mieszkaniu w Prypeci.

Poza procesem 67 członków partii komunistycznej zostało ukaranych, w tym 27 osób zostało wydalonych z partii.

Reakcja oskarżonych na wyrok[edytuj | edytuj kod]

Wiktor Briuchanow, były dyrektor elektrowni, w procesie skazany na 10 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej, tak komentował cały proces:

(...) Nie, nie jestem winny. Wiem, że scenariusz został wcześniej przygotowany przez najwyższe władze. Wszystko przebiegło zgodnie z tym scenariuszem (...) Potrzebowano winnych, kozłów ofiarnych. Wszystko było z góry ustalone. Nakazano sędziemu, by nas skazał, co też zrobił. Prawdziwe przyczyny wypadku nie miały żadnego znaczenia.

Wiktor Briuchanow

Anatolij Diatłow, były zastępca naczelnego inżyniera ds. bloków III i IV, w procesie skazany na 10 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej, jako jedyny wykazywał silne emocje podczas procesu. Następujaco skomentował otrzymany wyrok:

Przy tylu ofiarach śmiertelnych nie mogę powiedzieć że jestem zupełnie niewinny.

Anatolij Diatłow

Dalsze losy oskarżonych[edytuj | edytuj kod]

Nikołaj Fomin podczas dochodzenia doznał załamania nerwowego, w wyniku którego próbował popełnić samobójstwo, przecinając sobie żyły kawałkiem szkła za stłuczonych okularów[8]. Następnie przez kilka lat odbywał wyrok w więziennym szpitalu psychiatrycznym. Diagnoza Instytutu Ogólnej Psychiatrii Sądowej im. prof. W. P. Serbskiego nie pomogła zakwalifikować skazanego do warunkowego zwolnienia od odbywania kary z przyczyn zdrowotnych.

Anatolij Diatłow początkowo został osadzony w więzieniu Łukianiwka w Kijowie, a następnie został przeniesiony do kolonii karnej niedaleko miejscowości Kriukowo, w Obwodzie Połtawskim. 1 października 1990 roku wskutek wielu apeli różnych organizacji, przyjaciół, a nawet osobistego wstawiennictwa Andrieja Sacharowa oraz jego żony Jeleny Bonner, ze względu na zły stan zdrowia został przedterminowo zwolniony z odbywania kary. Postęp choroby popromiennej był jednak tak szybki, że mimo pomocy niemieckich lekarzy (od 1991 roku dwukrotnie w ciągu roku przebywał na oddziale oparzeń Klinice Uniwersyteckiej w Monachium) zmarł 13 grudnia 1995 w wieku 64 lat w wyniku ataku serca. Miejsce pochówku nie jest znane. Przez cały czas był przekonany o swojej niewinności, a za główną przyczynę katastrofę winił wadliwą konstrukcję reaktora. W 1995 roku napisał książkę "Czarnobyl. Jak to było", w której wykłada swój pogląd na temat przyczyn awarii.

Podsumowanie[edytuj | edytuj kod]

Obecnie, w oparciu o większą ilość danych, można stwierdzić, że przedstawienie w treści raportu niezgodnych z prawdą wydarzeń pozwoliło obciążyć całą winą za katastrofę personel elektrowni, zdyskredytować go w oczach opinii publicznej, ochronić przed odpowiedzialnością wysoko postawionych w partyjnej hierarchii uczonych, i tym sposobem nie dopuścić do zachwiania przekonania o prymacie sowieckiej nauki w świecie. Wszystkie zarzuty odnośnie błędnego lub niezgodnego z zasadami postępowania operatorów zostały również zrewidowane. Większość była bowiem sformułowana na podstawie domniemanego pogwałcenia zasad, które wprowadzono do regulaminu dopiero po awarii. Na dzień dzisiejszy trudno ustalić, w jakim stopniu winę za awarię ponosili sami operatorzy. Po latach przyznano, że reaktor nie odpowiadał normom bezpieczeństwa. W 1993 roku poddano rewizji sporządzony siedem lat wcześniej raport INSAG-1, w którym całą winą obarczono operatorów. Raport INSAG-7 złagodził ton, podniósł sprawę wadliwej konstrukcji reaktora, ale nie oczyścił z zarzutów Anatolija Diatłowa, Aleksandra Akimowa i Leonida Toptunowa.

Przypisy[edytuj | edytuj kod]

  1. Anatolij S. Diatłow: Jak to było?. Kijów: 1995.
  2. Jelena Szmarajewa: Радиоактивный процесс. 30 лет назад обвиняемых по делу об аварии на Чернобыльской АЭС судили прямо в зоне отчуждения. zona.media. [dostęp 2018-04-01].
  3. Waldemar Siwiński: Czernobyl. Od katastrofy do procesu. Warszawa: Iskry, 1989, s. 7. ISBN 83-207-1179-7.
  4. 4,0 4,1 Чернобыльский суд. pripyat-city.ru. [dostęp 2018-03-17].
  5. Diriektor Czernobylskoj AES Briuchanow umier nie rieabilitirowannym: otwietił za wsiech. mk.ru. [dostęp 2021-11-13].
  6. 6,0 6,1 О чернобыльской аварии ( Н.В.Карпан).. accidont.ru. [dostęp 2020-01-02].
  7. 7,0 7,1 7,2 7,3 7,4 7,5 Кого признали виновным в аварии на Чернобыльской АЭС?. aif.ru. [dostęp 2018-11-12].
  8. Igor Kostin: Czarnobyl. Spowiedź reportera. Warszawa: Albatros, 2006, s. 101. ISBN 83-7359-458-2.